11 lipca 2013

TO MA AŻ TYLE KALORII? NIEMOŻLIWE!

07:42

Share it Please
Witajcie!

Pomysł na tego posta przyszedł mi do głowy za sprawą mojej mamy, która dość często powtarza zdanie zawarte w tytule.
Niestety trzeba spojrzeć prawdzie w oczy, niektóre produkty mają dużo więcej kcal niż nam się wydaje lub najzwyczajniej w świecie nie doceniamy wielkości porcji, którą spożyliśmy.

Jeśli temat jest Wam blisko, to zapraszam do dalszego czytania!


Źródło: Wikipedia, autor: Zorro2212

Zauważyłam, że bardzo często nie doceniamy wartości energetycznej. Niby wiemy, że każdy z nas ma jakiś określony limit (szczególnie osoby odchudzające się), ale w momencie, gdy dokładnie nie przyjrzymy się produktom i ich wartości energetycznej, to nie potrafimy jej oszacować.

W przypadku niektórych produktów takie postępowanie jest bardzo zgubne, bo będąc przekonanym, że zjadamy małą porcję nieświadomie przyjmujemy sporą dawkę kalorii.

Dla przykładu wymienię Wam kilka produktów przy których usłyszałam zdanie tytułowe : D

-weźmy sobie dla przykładu np. cukierka, choćby Michałka, Michaszka. Rozmiarem niewielki, czas spożycia krótki a kilokalorii ok. 80. Biorąc pod uwagę tylko jednego cukierka, to niby nie jest dużo, jednak gdy na jednym nie zakończymy i zjemy ich np. 4 to będzie to już wartość prawie dobrego posiłku. 

4 cukierki to tyle, co ( w przybliżeniu): 
-ok. 300g piersi kurczaka
-4 kromek chleba razowego (1x35g)
-88g płatków owsianych

Można wymieniać tak bez końca. Jak sami widzicie cukierki można zastąpić całkiem sensownymi produktami.

Kolejny przykład, kiedyś postanowiłam rekompensować sobie brak słodyczy daktylami. Niby nic złego, bo to suszone owoce a jak wiadomo są zalecane w diecie.
Co do tego nie można mieć wątpliwości, jednak wszystko zależy od wielkości porcji.
Zazwyczaj kupowałam opakowanie o wadze 100g daktyli, jest to standardowe małe opakowanie na bakalie a ze względu na to, że daktyle są duże nie ma ich wcale dużo w takiej paczce, bo ok. 15 szt. Jeśli daktyle są bardziej wysuszone to pewnie może ich być więcej. 
15 sztuk to naprawdę nie dużo, zjada się je szybko a wartość energetyczna jednego opakowania to 280 kcal.

Kolejnym dobrym przykładem (oczywiście dla osób pełnoletnich) jest alkohol. Gdy idziemy na imprezę to ostatnią rzeczą jest liczenie kalorii. Zresztą później można i tak stracić rachubę : D
Czasami zdarza mi się nawet usłyszeć, że wódka nie ma kalorii, bo jest czysta jak woda. Niestety takie myślenie jest błędne. 
1g alkoholu etylowego to 7 kcal.
Wypijając więc standardowy kieliszek 50 ml dostarczamy sobie około 100 kcal. Dodając do tego sok przynajmniej 100 ml do popicia to dodatkowe 40-50 kcal plus coś na zagrychę to robi nam się pokaźna sumka a pamiętajmy, że to tylko jeden kieliszek.

Kolejny produkt, przy którym łatwo także stracić rachubę to makaron. Standardowe opakowanie ma 400-500g i nie ma ono zbyt dużych rozmiarów. Jeśli nie zważymy naszej porcji to bardzo łatwo przesadzić z ilością tego produktu. 100g czyli porcja to wcale nie jest dużo, kiedyś liczyłam ile jest to makaronu w kształcie kokardek i wyszło mi około 14. Przerażające? Trochę, ale łatwo oszukać mózg dodając o tego sporą ilość warzyw i porcja wydaje się być większa. 

Ostatnim moim pomysłem w temacie tego posta są lody. Latem spożywamy ich naprawdę sporo. Kupując litrowe pudełko otrzymujemy około 500g lodów i rzadko kto odmierza sobie gałkę lodów, zazwyczaj takie opakowanie dzieli się na 4 lub 6 osób. Co oznacza, że zjadamy od 80-125g produktu. W przypadku zwykłych lodów waniliowych czy truskawkowych nie dostarczymy sobie aż tak przerażającej liczby kcal, ale problem zaczyna się w przypadku wszystkich deserów lodowych, kupnych lodów z czekoladą, z sosami, posypkami itd. Takie lody potrafią mieć naprawdę dużo kcal. Dla przykładu weźmy sobie lody tiramisu znanej marki. 100g produktu to ok. 200 kcal, czyli dzieląc opakowanie na 4 osoby spożywamy ok. 250 kcal. Zalecana przez producenta porcja produktu to tylko 50g.
Ostatnio zaskoczyła mnie również wielka wartość energetyczna loda na patyku w czekoladzie. Lody o masie 120 ml czyli coś około 60g dostarczały aż 280 kcal. MAASAKRAA!
W dzieciństwie potrafiłam zjeść takich ze 3 wciągu dnia, dobrze, że tyle biegałam po wiosce, bo marnie byłoby z moją masą ciała : D


Jak ustrzec się takich pomyłek?

Według mnie, najlepszym pomysłem jest ważenie produktów lub oszacowanie porcji i zapamiętanie jej rozmiaru, tak by nie mieć później problemu.
Warto również przed spożyciem produktu sprawdzić jego wartość energetyczną, tak by później nie być rozczarowanym ilością przyjętych kcal. Niektóre produkty naprawdę wyglądają niepozornie. Dobrym rozwiązaniem jest również korzystanie z informacji zawartej na opakowaniu odnośnie sugerowanej porcji produktu. Jest to naprawdę dobry wskaźnik, mniej więcej daje nam pojęcie jak powinna wyglądać ilość produktu, który chcemy spożyć.

Podobnych przykładów do tych wymienianych przeze mnie jest naprawdę wiele. Jeśli przychodzi Wam jakiś na myśl, to śmiało dodawajcie swoje propozycje w komentarzach.

Pozdrawiam Was,
Beata