Witajcie!
Dzisiejszy post będzie krótki i ma na celu wyjaśnienie pewnego niepożądanego odcienia ziemniaka, na który często można trafić a może wywołać niepożądane skutki u człowieka.
Jako, że mieszkałam 4 lata w Poznaniu, czyli znanej wszystkim Pyrlandii polubiłam bardzo ziemniaki. Uwielbiam to warzywo za smak i konsystencje a także za to, że dzięki zawartości skrobi szybko mnie syci.
Dziś miałam trochę więcej czasu i zrobiło się chłodniej dlatego postanowiłam przyrządzić z nich jakieś szybkie danie. Poszłam do pobliskiego warzywniaka i poprosiłam o kilogram.
Przyszłam do domu i rozpoczęłam przygotowania obiadu i okazało się, że 1/3 ziemniaków była zielona.
Dla większości osób są to po prostu niedojrzałe ziemniaki, dla mnie jednak to znak, że bulwa zawiera sporo solaniny.
Czym jest owa solanina?
Solanina to glikoalkaloid a po ludzku substancja, która ma w pewien sposób obronić ziemniaka przed szkodnikami i patogenami. Nie byłoby nic złego w chęci ziemniaka do obrony, gdyby owa solanina nie była trująca dla człowieka. Oczywiście śmiertelne właściwości solanina wykazuje dopiero w dużym stężeniu, bo od około 3-6mg/kg mc. Jednak w mniejszym stężeniu również źle wpływa na nasz organizm wywołując wymioty, bóle brzucha a także podrażnieni błony śluzowej przełyku i jelit oraz stany zapalne nerek.
Jak minimalizować ryzyko?
Solanina gromadzi się głównie pod skórką ziemniaka, jednak równie groźne jak zzieleniałe ziemniaki są kiełkujące okazy. W takim przypadku należy je dokładnie usunąć i dość grubo obrać ziemniaki, bowiem ten zabieg może usunąć od 50-95% solaniny. Zzieleniałe okazy radziłabym w ogóle odrzucić. Dlatego wybierając ziemniaki w sklepie postarajcie się zwrócić uwagę na stan ich skórki, odcień oraz czy nie mają widocznych oznak kiełkowania.
To wszystko, co chciałam Wam przekazać w tym poście, jeśli jednak coś jest dalej niejasne to piszcie : )
Mam nadzieję, że większość z Was wiedziała o istnieniu solaniny a mój post był po prostu przypomnieniem.
Pozdrawiam Was,
Beata