Witajcie!
Dziś chciałabym przedstawić Wam tekst, o który zostałam poproszona już dawno temu. Będzie to wpis o zaburzeniach jedzenia, a właściwie dzisiaj tylko o anoreksji. Jeśli będziecie chcieli czytać takie posty, to przygotuje jeszcze o bulimii oraz o kompulsywnym jedzeniu.
Długo się zbierałam do napisania tego wpisu, bo nie wiedziałam tak naprawdę co mogłabym napisać. Suche definicje znajdziecie na wielu stronach internetowych, więc wolałabym tego uniknąć, z drugiej strony nie jestem także w stanie podać Wam sposobów, które rozwiążą problemy z jedzeniem, bo to długotrwały proces, wyczerpujący i wymagający ogromnego wsparcia ze strony specjalistów oraz najbliższych. Nie opiera się on jedynie na pomocy dietetyka.
Dlatego postanowiłam napisać o samej istocie problemu, zresztą jeśli interesuje Was ten temat, to czytajcie dalej ; )
Zacznijmy od pewnej historii:
Dzień jak co dzień, budzisz się rano z nowymi postanowieniami, z nową energią, z chęcią zmiany swojego ciała, modnego ubrania i marzeniem o wianuszku facetów, którzy nie będą mogli pozostać obojętni wobec twojej nowej figury. By jednak urzeczywistnić marzenie, musisz ciężko pracować, zdobyć się na wiele wyrzeczeń, okupić cały proces cierpieniem, aż w końcu się uda.
Modyfikujesz swoją dietę, redukujesz porcje. Z dnia na dzień wycofujesz z jadłospisu kolejny produkt, bo tak jest łatwiej utrzymać na wodzy swój apetyt. Lepiej nie zjeść w ogóle niż pozwolić sobie choćby na kawałeczek.
Zaczynasz więcej ćwiczyć, twoje życie staje się coraz bardziej poukładane. Posiłki zaczynają odgrywać w twoim życiu rolę punktu odniesienia. Teraz planujesz swoje życie tak, byś mógł spokojnie zjeść obiad w domu, zdążyć przygotować sobie coś lekkiego. Lubisz rozmawiać o jedzeniu, właściwie robisz to bezustannie, ale tego nie kontrolujesz.
Nie lubisz jeść z ludźmi, męczą cię pytania o to, dlaczego jesz w ten sposób, albo dlaczego w ogóle nie jesz. Nie chcesz się tłumaczyć, w końcu to twoje życie, twoje plany i marzenia. Twoje życie kręci się wokół jedzenia, lubisz jeść, ale tego nie robisz, bo przecież dbasz o swoją figurę. Swoje jedzeniowe fantazje przelewasz na talerze najbliższych, lubisz przygotowywać komuś jedzenie.
Z tygodnia na tydzień, chcesz być lepsza, bo nie osiągnęłaś jeszcze perfekcji, ciągle do niej daleko, ale cieszy cię to, że chudniesz, że ludzie to widzą i pytają. Właściwie, to nie potrzebujesz już kolacji, wystarczy Ci śniadanie i przekąska w porze obiadu. Nie musisz jeść, bo nie czujesz głodu i dobrze Ci z tym.
Czytasz każdą etykietę, przecież musisz wiedzieć, co jesz i ile zjesz. Skrzętnie zapisujesz spożyte kalorie, a każdy nadmiar spalasz kolejną dawką ćwiczeń. Z dnia na dzień Twoje posiłki stają się bardziej monotonne, lubisz przyzwyczajenie i harmonie. Gdy nie masz akurat ulubionego produktu, wolisz nic nie zjeść niż go zastępować.
Jesteś coraz słabsza, ale na ćwiczenia zawsze znajdziesz siłę, w końcu twoje ciało jest najważniejsze.
Dziś znów usłyszałaś, że jesteś za chuda, cieszy cię to, bo to znaczy, że twoja dieta działa, ale ty nie masz jej wcale zamiaru kończyć, jeszcze nie teraz, przecież jeszcze nie zrzuciłaś wszystkiego.
Jest cię coraz mniej, zarówno fizycznie, jak i duchowo, twoje otoczenie powoli się oddala, przecież oni cię nie rozumieją, nie są w stanie zrozumieć, że wiesz co robisz...Oni się przecież nie znają!
Pewnie większość z Was domyśla się, jakie zaburzenie przedstawiała historia, mowa w niej o anoreksji i ortoreksji (obsesyjne dbanie o jakość swojego pożywienia).
Anoreksja to paskudna choroba, gdzie zaburzenia psychiczne oddziałują silnie na proces przyjmowania pokarmów, objawiając się unikaniem jedzenia a w cięższej postaci całkowitym jadłowstrętem, możemy ją zaobserwować zarówno u nastolatków, jak i u dorosłych, zarówno płci żeńskiej i męskiej.
Może dotknąć każdego, a rozpocząć się w wyniku np. silnego stresu, depresji, braku akceptacji swojej osoby, bezsilności, chęcią dorównania innym.
Jak z nią walczyć?
Walka z tą chorobą okupiona jest dużym cierpieniem, gdyż z jednej strony uświadamiasz sobie, że musisz zacząć jeść, by przeżyć, a z drugiej nie możesz tego zrobić, bo nadal uważasz, że jesteś niedoskonały. W mózgu toczy się ciągła walka, dlatego bardzo ważne jest, żeby znaleźć przyczynę choroby, najlepsza w tym celu będzie wizyta u psychoterapeuty lub psychiatry. Chory musi rozpocząć terapię, by móc zrozumieć swoje błędy i zacząć je naprawiać. Wtedy z pomocą powinien przyjść także dietetyk, który musi zająć się pokryciem powstałych niedoborów i przywróceniem chorego do normy(pod względem fizycznym).
Wyjście z anoreksji nie jest łatwe, często nim chory zrozumie, że musi się leczyć, jego rodzina podejmuje już kilka prób pomocy. Chory może bronić się jeszcze przed nimi, symulować, udawać, kłamać, naginać rzeczywistość, tak by nie wzbudzać podejrzeń. Wynika to głównie z braku chęci działania przeciwko sobie, a tak właśnie odbiera znormalizowanie procesu jedzenia.
Każdy, nawet najmniejszy posiłek, różniący się od jego dotychczasowych (będący najczęściej od niego kaloryczniejszym) powoduje kolejną batalię i uruchomienie procesów, prowadzących do zaniechania zjedzenia go.
Słyszałam o wielu miejscach przechowywania jedzenia, sposobach na pozbywanie się go oraz o ekstremalnych przypadkach jedzenia warzyw na wadze, do momentu zadrżenia wskazówki wagi.
Osoby chorujące na anoreksję, naprawdę nie odczuwają głodu, a nawet jeśli go czują, to ich rajcuje, bo jest dowodem na to, że właściwie prowadzą swoją dietę.
Przypadki anoreksji są obecnie bardzo częste i myślę, że się nie mylę, jeśli powiem, że większość z Was słyszała o takim przypadku w swoim otoczeniu.
Szybka interwencja i spostrzegawczość są w stanie uratować komuś zdrowie i życie. Pisząc ten post dla Was sięgnęłam do statystyk i dowiedziałam się, że 10% anorektyków umiera na skutek wyniszczenia, ale na szczęście 90% możemy pomóc.
Jeśli macie jakieś pytania, co do istoty choroby zostawiajcie je w komentarzach lub napiszcie do mnie maila (dietetyk24@gmail.com).
Pozdrawiam Was,
Beata