Witajcie!
Szczerze nienawidziłam biegania przez większość mojego życia, uważałam, że jest to najgorszy sport ze wszystkich, nie dość, że człowiek się zasapie, nie może złapać oddechu, jest zmęczony zaraz po wyjściu z domu, spocony, no i nigdy nie ma dobrej pogody na bieganie: zimą śnieg lub plucha, ślisko. Wiosną pada lub jest jeszcze zimno, lato za duszno, gorąco, wilgotno, a wieczorem jest pełno komarów, no a jaka jest jesień każdy wie, deszczowa, pochmurna, śliska od liści : D
Można wymieniać bez końca, wymówki się wręcz mnożą z upływem czasu, w którym się o tym myśli...
Do zeszłego roku myślałam dokładnie tak samo, a biegać wychodziłam jedynie wtedy, kiedy wydawało mi się, że mam za mało ruchu, ale to były jednorazowe wyskoki.
Pewnie nic w moim myśleniu by się nie zmieniło, gdyby nie mój dobry kumpel, który zaprosił mnie do wzięcia udziału w BIEGU PO PIWO( nasza własna nazwa wydarzenia-nieoficjalna), czyli w V Poznańskim Półmaratonie : D.
Oczywiście, gdy zobaczyłam zaproszenie pomyślałam sobie, że niby bym mogła, bo to niby nie tak dużo, ludzie biegają dłuższe dystanse ale z drugiej strony nigdy wcześniej nie przebiegłam za jednym razem 5km, wiec moje doświadczenia były znikome : D
Może i miałam jakąś tam kondycję, bo chodziłam regularnie na siłownie, jednak nie porównywałabym tego z bieganiem długodystansowym, oczywiście na bieżni ćwiczymy oddech, mięśnie, ale robimy to w optymalnych warunkach, nie straszny nam wtedy deszcz, śnieg, lód, błoto, tłum ludzi itd...
Miałam już rezygnować z tego pomysłu i piwa napić się w domu, ale optymizm i motywacja Tomasza oraz wyrażenie ogromnej chęci do wzięcia udziału w biegu przez moją siostrę i jeszcze dwóch kumpli zaowocowało przyłączeniem do przedsięwzięcia.
W tzw. międzyczasie stworzyliśmy 6 osobową drużynę, której największym celem była dobra zabawa i wzajemne motywowanie się do działania.
Przed rozpoczęciem biegów pomyślałam sobie, że mam 3h ponad 21km i jakoś tam będzie, ale już po pierwszym treningu wiedziałam, że niecałe 4 tygodnie, które mi zostały na przygotowania, to będzie zdecydowanie za mało, by walczyć o jakiś lepszy czas, w tym momencie zakładałam, jedynie to by przekroczyć linię mety o własnych siłach, a nie machając biegnącym z autobusu dla przegranych (wybaczcie nazwę, ale tak go traktowałam, choć wcale nie wykluczałam, że nie będę nim jechać : ) )
W tym poście nie będę pisać o szczegółach, diecie, ładowaniu węglowodanowym itd. Na to czas przyjdzie później, mam w zamyślę przeczytanie pewnej książki, która może zmieni moje podejście w tej kwestii.
W każdym bądź razie, chciałabym Was zachęcić do stawiania sobie celów i realizacji ich. Ja już się zapisałam na kolejny poznański półmaraton, który odbędzie się 7 kwietnia.
W ramach ciekawostki i tematu do zgłębienia chciałam Wam powiedzieć, że maraton nie jest najdłuższym dystansowym biegiem, istnieją jeszcze tzw. ultra maratony o różnej długości, najdłuższy z nich odbywa się w Australii i mierzy ponad 800 km, zresztą przeczytajcie sobie historię Cliffa Younga. Bardzo ciekawy człowiek, moje refleksje po przeczytaniu tego tekstu to przede wszystkim przekonanie, że człowiek może dokonać naprawdę wielkich rzeczy - jak to zawsze powtarza Tomasz - BIEGA SIĘ GŁÓWNIE W GŁOWIE! i się chłopak nie myli!
Poniżej moje zdjęcie po półmaratonie, trochę obciachane, ale nie byłam pewna, czy moi współtowarzysze dream team'u mieliby ochotę znaleźć się na mojej stronie :)
Kończąc już mój wywód, jeśli chcielibyście wziąć udział w jakichś zawodach to zapraszam na stronę MARATONY POLSKIE, tam znajdziecie kalendarz z podziałem na miasta, w których się odbywają.
A Wy biegliście kiedyś w jakimś półmaratonie/maratonie?
Jeśli macie jakieś pytania, to śmiało zadawajcie je w komentarzach.
Pozdrawiam Was,
Beata.