28 września 2014

MIGAWKI Z WAKACJI: THESSALONIKI

14:51

Share it Please
Witajcie!

Dziś mamy dla Was post nieco oderwany od głównej tematyki bloga. Jednak z racji niedzieli chciałyśmy pokazać Wam kilka migawek z tegorocznych wakacji. Przyjemny i łatwy w odbiorze post, czas, START!


W tym roku na urlop wybraliśmy Thessaloniki (Saloniki) w Grecji. Jeszcze nie mieliśmy okazji zwiedzać Grecji kontynentalnej a teraz nadarzyła się okazja. Thessaloniki to drugie, co do wielkości miasto w tym kraju, zaraz po Atenach.

Thessaloniki na pierwszy rzut oka nie powaliły mnie urokiem. Miasto wydawało mi się nieco zaniedbane a w dodatku po raz kolejny przeżyłam szok kulturowy dotyczący funkcjonowania komunikacyjnego i mam tu na myśli zarówno samochody, przejścia dla pieszych oraz autobusy : D

Jednak, gdy tylko przyzwyczaiłam się do funkcjonowania "na opak" to wreszcie zaczęłam dostrzegać uroki miasta i greckiej kultury.

Thessaloniki to miasto portowe z długą  promenadą, która stanowi bardzo charakterystyczny punkt miasta.


Bardzo charakterystycznym miejscem w Thessalonikach jest również Biała Wieża mieszcząca się zaraz przy portowej promenadzie. W budynku znajduje się muzeum historyczne. Wspinając się na szczyt wieży, na każdym piętrze zapoznajemy się z inną częścią historii miasta, Bizancjum, życia Greków, tradycyjnych dań kuchni greckiej. Na szczycie wieży znajduje się punkt obserwacyjny, gdzie z powodzeniem obejrzymy panoramę miasta.
Bilet do muzeum to koszt 3 euro. W kasie z powodzeniem bez dodatkowych opłat wypożyczymy sprzęt audio, który posłuży nam za przewodnika i przetłumaczy wszystkie greckie krzaczki na język angielski.





Kolejnym ważnym miejscem w mieście jest centralny Plac Arystotelesa, na którym znajdują się przeróżne knajpki, kawiarnie, tawerny i restauracje. Wbrew pozorom ceny w tych miejscach nie są, aż tak wysokie jak mogłoby się wydawać, biorąc pod uwagę, że to tzw. centrum miasta.


Po przylocie do Grecji tradycyjnie zjadłyśmy sałatkę grecką z tradycyjną grecką bagietką, którą wypieka się z połączenia mąki pszennej z kukurydzianą.
Przepyszna grecka sałatka ze sporą ilością dobrej oliwy z oliwek a do tego piwo z greckiego browaru- Mythos.







Drugiego dnia po przyjeździe postanowiliśmy wybrać się na plażę, ponieważ pogoda nam akurat
dopisywała. Thessaloniki nie mają swojej plaży, dlatego trzeba pofatygować się za miasto. Połączenia autobusowe są całkiem dobre, jednak podróż nie należy do najkrótszych. Na początek trzeba przemierzyć całe miasto, aż do dworca przy sklepie IKEA, co zajmuje ok. 30-40 min (jeśli wybierzemy autobus ekspresowy) a potem przesiadka w autobus podmiejski i kolejne 30 min. Jednak, autobusy są klimatyzowane, więc przy okazji jadąc zwiedzamy miasto ;)

Pierwsza plaża jaką wybraliśmy to Agia Triada. Według opisów miała to być piękna, długa plaża z krystaliczną wodą a obok niej kawiarnie, tawerny, hotele itd.. Z podanych opisów zgadzała się chyba tylko krystaliczna woda, bo plaża była trochę zaśmiecona i opuszczona. Chyba wylądowaliśmy tam po sezonie, bo praktycznie żaden hotel nie był czynny, na szczęście trafiliśmy na otwarte tawerny i załapaliśmy się na obiad : D



Bujna roślinność na klifie.





No i wreszcie posiłek w jednej z otwartych knajpek. My z Patrycją tradycyjnie skusiłyśmy się na sałatkę grecką, której nigdy nie mamy dosyć a Marcin jako przedstawiciel płci męskiej z szybkim metabolizmem i nieograniczonym apetytem zamówił musakę, do której ku naszemu zdziwieniu dostał kopę frytek : D
Tym razem dostałyśmy jakąś wariację na temat sałatki greckiej, bo składała się nie tylko  z tradycyjnych składników, ale i jajka, ogórka kiszonego, papryczek oraz dolmades, czyli greckich gołąbeczków z liści winogron. Szef kuchni chyba czytał nam w myślach i wiedział, że nie jemy mięsa, więc dostałyśmy dolmades jedynie z ryżem i cebulką.





Kolejne dni nie nadawały się na wizytę na plaży, więc poświęciliśmy się zwiedzaniu miasta. Oczywiście wszystko pieszo, by wydatkować energię i móc później pozwolić sobie na tradycyjną grecką ucztę wieczorną w tawernie : D

Tego dnia odwiedziliśmy Trigonio Tower znajdującą się na dość wysokiej górze, na którą wspinaliśmy się chyba z 20-30 min. Na górze można było oglądać oprócz samej wieży również pozostałości bizantyjskich fortyfikacji.  Jednak dla takiego widoku było warto.





Była dziura w płocie, więc Becia musi wejść tam, gdzie nie można, tylko najpierw zobaczy czy nikt nie widzi : D



Wspinając się na górę zwiedziliśmy jeszcze Rotondę oraz Arch of Galerius, czyli tzw. łuk triumfalny :)


Gdy pogoda nieco się poprawiła wybraliśmy się po raz kolejny na plażę. Tym razem postanowiliśmy pojechać w inne miejsce- Epanomi beach. 
Ta plaża była już znacznie ładniejsza i czystsza niż poprzednia. Pogoda była piękna, woda ciepła, cicho i spokojnie, więc nic więcej nam nie było trzeba. Miałam tam idealne warunki do nauki do egzaminu magisterskiego, który na szczęście mam już za sobą : )




  


Na koniec muszę Wam pokazać jeszcze kilka murali, które zrobiły na nas ogromne wrażenie. Thessaloniki są miastem wielu grafik. Część z nich zachwyca, naprawdę!






 Zwiedzając spotkałyśmy drzewo z takimi owocami, co to? Wygląda trochę jak kalafior romanesco :D




To już wszystko na dziś. Mam nadzieję, że dobrze Wam się oglądało. Napiszcie nam, gdzie Wy spędziliście urlop i czy byliście kiedyś w Thessalonikach :)

Pozdrawiam Was,
Beata