Żaden ze mnie specjalista od biegów, jedynie
amator tego sportu, dla którego czas nie ma większego znaczenia (pewnie tak mówię,
bo nie mam specjalnych osiągnięć, ale nie mam również parcia by je mieć).
Nie jestem osobą, która może Wam poradzić jak pokonać samego
siebie i przebić swoją poprzednią życiówkę, ale czuję się kimś kompetentnym, by
udzielić Wam kilku rad jak czerpać przyjemność z biegania i chcieć to robić bez
przymusu.
CZĘSTE PROBLEMY POCZĄTKUJĄCYCH
Nie będę się wymądrzać, sięgać do fachowej literatury, choć
bym mogła. Jednak nie uważam, żeby było nam to tutaj potrzebne. Jestem zdania,
że rady osoby, która miała kiedyś złe podejście do biegania i mnóstwo problemów
z tą aktywnością będą znacznie cenniejsze. Nie ukrywam, że liczę również na
Wasze uwagi, spostrzeżenia, wspomnienia i rady.
1. Nie mogę biegać, bo czuję,
że się duszę- to chyba jeden z najczęściej wymienianych problemów, które
słyszę. Fakt, ja też się dusiłam. Po 2 minutach biegu, miałam wrażenie, że
zaraz wyzionę ducha a moje płuca wykrztuszę przez gardło. Dosadnie
przedstawiając sytuację. Pamiętam, że wszyscy mijający mnie ludzie
patrzyli na mnie z politowaniem, co mnie jeszcze bardziej zniechęcało do
biegania. Dla niepoznaki udawałam, że mam kaszel, by zmylić mijających i
nie dać po sobie poznać, ze jestem aż tak słaba. Jednak w pewnym momencie
musiałam przyznać się sama przed sobą, że jest źle i do tego muszę robić
coś, nie tak, jak trzeba. Zaczęłam szukać rozwiązania moich problemów, na
początku w Internecie, jednak najwięcej dało mi praktykowanie. Dusiłam
się, bo nie dostarczałam do organizmu wystarczającej ilości tlenu a nie
dostarczałam go (w skrócie), bo narzucałam sobie zbyt szybkie tempo na
początku biegu.
Mając w planie bieg długodystansowy, wyruszałam szybko, bo
miałam mnóstwo sił i chęci, jednak nie myślałam o tym, że tych sił może mi
zaraz zabraknąć i mogę nie przebiec wcale dużo. Biegłam, co sił w nogach,
z uśmiechem na ustach, by po 2-3 minutach zdać sobie sprawę, ze dalej już
nie dam rady.
Postanowiłam spróbować inaczej. Znaleźć sobie muzykę do
biegania o stałym rytmie, niezbyt szybką, taką którą lubię i mnie relaksuję.
Założyć słuchawki na uszy, rozgrzać się przed biegiem i ruszyć w drogę
wolnym krokiem, lekko zwiększając tempo, jednak do takiego momentu, by
moje oddychanie było jeszcze płynne. Na początku na pewno będziecie się
skupiać na samym oddechu, tak by odnaleźć swój własny rytm. Będziecie go
wypracowywać i dopracowywać, tak by sprawiał wam jak najmniej problemów i
synchronizował się z nogami i resztą ciała.
Ja, pomimo tego, że biegam już
jakiś czas, to nadal na początku każdego biegu mam chwilę, gdy mój
organizm doznaje „szoku” i odczuwa pewne zmęczenie i niedotlenienie. Jednak, gdy przypomnę sobie o synchronizacji
oddechu z ruchami mojego ciała, przyjrzę się temu bliżej to uzyskuje swój
własny rytm. Dla jednych pewnie bardzo wolny, dla innych zbyt szybki,
jednak nie to jest ważne. Istotne jest, by biec i czerpać z tego
przyjemność. Biec i czuć, że to jest właśnie moment dla Ciebie, że robisz
coś, co sprawia Ci przyjemność, że jest to chwila, której nic i nikt Ci
nie odbierze!
2. Coś mi „lata” w żołądku i
przelewa się w jelitach a do tego mam kolkę- tutaj wkraczamy już na tory
żywieniowe. Podczas biegania wprowadzamy
nasz organizm w ruch i wstrząsy, dlatego warto zadbać, by pokarmy, które
zjemy opuściły przed biegiem żołądek. Dlatego, jeśli wiemy, ze idziemy
biegać tego dnia, to warto spożyć posiłek z wyprzedzeniem. U każdego
będzie to inny okres czasu, poleca się min. 1,5 h przerwy pomiędzy
posiłkiem a treningiem. Jednak wszystko zależy od rodzaju posiłku, w
przypadku śniadania faktycznie 1,5h przerwy będzie ok, jednak po większym
objętościowo obiedzie może już nie wystarczyć. Poza tym warto zadbać o to,
by posiłek poprzedzający bieganie nie zawierał zbyt wiele błonnika oraz o
wypróżnienie przed biegiem. Co jeść
przed bieganiem i jak się odżywiać w bieganiu długodystansowym możecie
przeczytać w poście, który już kiedyś napisałam. Jednak od razu przestrzegam, że jest to tekst przygotowany pod osoby bardziej wprawione, które biorą także udział w zawodach biegowych- klik. Jednak sprawa nawodnienia i przyjmowania konkretnych składników odżywczych w określonych momentach nie ulega diametralnym zmianom.
3.Wszystko na raz i brak
celu- w momencie, w którym postanowiłam zacząć biegać wyobrażałam sobie,
że założę buty, wyjdę z domu i pyknę sobie z 10 km. Jednak rzeczywistość
okazała się być z deka inna. Abstrahując już od duszności, które miałam to
chciałam od samego początku biegać na długie dystanse, nie biorąc pod
uwagę, ze moje ciało ani mój umysł nie są jeszcze gotowe. Nie miałam celu,
planu ani siły na pokonywanie kilometrów. Bardzo dobrym dla mnie
rozwiązaniem jest planowanie sobie trasy biegu przed wyjściem z domu.
Zapobiega to przede wszystkim chęci zaprzestania biegania wcześniej. Mając
cel muszę do niego dotrzeć a potem jeszcze wrócić, jedynie wyjątkowe
sytuacje są w stanie pokrzyżować mi plany. Po drugie zaplanowałam sobie,
ze będę słuchać własnego ciała. Na początku, gdy byłam jeszcze mniej
rozbiegana niż teraz, potrzebowałam robić sobie przerwy w drodze do celu.
Jednak nie ma w tym nic złego, przecież trasę można podzielić sobie na
raty albo podejść do tego jeszcze inaczej i na samym początku wybierać
cele blisko domu i stopniowo wydłużać sobie trasę.
Decyzja należy do Was,
albo biegniecie z przerwami, ale do celu, który jest nieco dalej albo wybieracie krótkie
trasy, które stopniowo zwiększacie. Słuchajcie swojego ciała, szczególnie
na początku. Poznawajcie je, sprawdzajcie swoje możliwości, jednak
pamiętajcie, że później, na dłuższe dystanse biegnie już umysł, który musi
nauczyć się radzić sobie z upływającym czasem, znużeniem i zmęczeniem J
4. Jest za zimno, za
deszczowo, za gorąco, zbyt parno, zbyt wcześnie, zbyt późno- kto z nas nie
zna tych wymówek? Chyba większość z nas miała gorsze momenty, chwile
słabości. Każdy z je ma, jednak ja
w takich momentach staram się przypomnieć sobie jak dobrze czuję się, gdy
wracam z biegania. Przypominam sobie jaka jestem szczęśliwa, jak otwarty
mam umysł i ile mam siły i optymizmu. Jeśli dobrze wizualizuję sobie tę
sytuację to już wygrałam, zakładam strój i już idę biegać. Czasem jest
jednak gorzej i potrzebuję bicza nad sobą, dlatego warto mieć jakąś bliską
osobę, która kopnie nas w odpowiednie miejsce, otworzy drzwi, da buty i
powie widzimy się za godzinę lub później. Jeśli nie macie takiej osoby to
możecie posiłkować się aplikacjami na telefon, tablet, które mają ciekawe
systemy motywacyjne, kalendarze pokazujące nasze treningi, postępy oraz
trasy, którymi biegaliśmy. Zawsze jest to jakiś pomysł J
To pierwsze cztery problemy, które przyszły mi na myśl,
kiedy otwierałam okienko nowego posta. Mam nadzieję, że po przeczytaniu tego
testu spojrzycie na niektóre sprawy inaczej i poczujecie, że nie jesteście
jedynymi osobami, które mają takie problemy.
Jeśli macie jakieś rady, pytania to
piszcie śmiało! Podyskutujemy! Chętnie poznam również Wasza biegową.
Pozdrawiam Was,
Beata