Witajcie!
W ostatnim czasie opuściłam Kraków i udałam się w odwiedziny do siostry. Wróciłam na stare śmieci, czyli do Poznania. Była to świetna okazja, żeby odwiedzić restaurację, w której nie miałam okazji jeszcze być. Mój wybór padł na Zagrodę Bamberską, czy słusznie? Czytajcie dalej!
Zagroda Bamberska to restauracja mieszcząca się w kompleksie hotelowym na Jeżycach, przy ul.Kościelnej 43. W lokalu serwowane są dania kuchni polskiej, ze szczególnym uwzględnieniem dań (i nazw) kuchni regionalnej.
Restauracja zrobiła na mnie wrażenie już od samego wejścia. Sprawia wrażenie miejsca eleganckiego i z klasą, już od progu dowiadujemy się, że podają tutaj najlepszą gęsinę, czyli mięso, z którego słynie Wielkopolska.
W restauracji jest sporo stolików, zmieści się tam naprawdę wielu gości, poza tym w sezonie letnim dodatkowo można usiąść na specjalnie wydzielonym ogródku.
Poniżej wklejam Wam kilka zdjęć z wystroju restauracji (tak sobie myślę, że przyszedł czas by wymienić wreszcie komórkę na nową, bo aparat ledwo daje radę).
Tak się złożyło, że odwiedziliśmy restaurację praktycznie po otwarciu, przez co lokal był pusty, ale po chwili, gdy złożyliśmy zamówienie zaczął się stopniowo zapełniać.
Już od samego wejścia zostaliśmy bardzo miło przywitani przez kelnera (zresztą bardzo przystojnego : D), który obsługiwał nas przez cały czas pobytu w restauracji.
Na dobry początek przyszła kawa, która nie była dobrym pomysłem, bo niedługo później przyszła moja ukochana zupa i musiałam z wypicia kawy zrezygnować :D
W gratisie dorzucam zdjęcie z siostrą : ) Podobna?
Zamówiłam sobie chłodnik z botwinki z melonowymi kulkami. Był przepyszny, zjadłam cały talerz zupy, który kolorem idealnie zgrywał się z moją pomadką i marynarką : D Chyba mam jakieś uwielbienie dla fuksji.
Na II danie postanowiłyśmy z siostrą wybrać sobie coś względnie lekkiego, czyli dorsza zapiekanego z warzywami w białym sosie. Był naprawdę dobry. Po zjedzeniu całości byłam już poważnie najedzona : D
Moja mama jako kobieta mięsożerna postawiła na pieczoną wołowinę z małymi kluseczkami. Trzeba przyznać, że danie wyglądało imponująco.
A tata, jak to tata musiał zamówić mięso. Tym razem padło na połowę kaczki. Całe szczęście, że to był jakiś mały okaz : D
Jedzenie było naprawdę dobre. Nie musiałam niczego dopieprzyć a to się rzadko zdarza. Zjadłam wszystko ze smakiem i wyszłam zadowolona, zresztą jak my wszyscy.
Jeśli chodzi o ceny, to są to typowe ceny restauracyjne. My kobietki, skorzystałyśmy z oferty lunchowej, która była naprawdę korzystna. Chłodnik kosztował 10 zł, zaś ryba i wołowina 20 zł. W tej ofercie są również inne dania, z przystawek np. pyra z gzikiem a z dania głównego np. pierś z kurczaka z domowym makaronem czy wątróbka wieprzowa.
Jeśli jednak zdecydujemy się na dania z poza oferty lunchowej, ceny dania główenego wahają się od 32 zł do 56 zł za właśnie połowę kaczki.
Myślę, że to warte odwiedzenia miejsce na mapie Poznania. Pomimo, że mieszkałam w tym mieście 4 lata, byłam tam dopiero pierwszy raz. Będąc studentką być może skorzystałabym z ofert na lunch, jeśli bym tylko o niej wiedziała. Smaki są naprawdę świetnie wyważone, dania esencjonalne a porcje w sam raz.
Jeśli będziecie kiedyś w Poznaniu i będziecie chcieli zjeść coś dobrego a przy okazji regionalnego, to odwiedźcie koniecznie Zagrodę Bamberską.
Pozdrawiam Was,
Beata